Strona startowa
Historia Wrocławia do 1945 roku
Migracje ludności we Wrocławiu 1945-1947
Życie codzienne we Wrocławiu w latach 1945-1948
Kontakt
                   Podstrona Życie codzienne we Wrocławiu w latach 1945-1948 porusza wiele różnorodnych tematów związanych z życiem codziennym w powojennym Wrocławiu. Jako pierwsze omówione są kwestie znalezienia mieszkania i pracy, następnie przebieg tworzenia się systemów edukacji i nauki w mieście. Poruszona jest również kwestia życia ludzi wśród ruin i akcja odgruzowywania miasta. Ostania część jest podsumowaniem zarówno wysiłku Polaków odbudowujących miasto jak i procesów  związanych z rozwojem komunizmu w Polsce. 


Odgruzowywanie Placu Kościuszki we Wrocławiu

Dla wszystkich osiedleńców przybywających do nowego miasta pierwszym podstawowym celem stało się znalezienie mieszkania. Nieraz dla osób po kilkutygodniowej lub dłużej podróży i nocach spędzonych pod gołym niebem przy torowisku liczyło się zdobycie jakiegokolwiek lokalu. Sprawą znalezienia mieszkania dla nowych osadników zajmowało się kilka instytucji, które tak jak przy zorganizowaniu transportów dla przesiedleńców, nie stanęły jednak na wysokości zadania.  Do końca 1945 roku przydziałem mieszkań zajmowały się m.in.: Wydział Mieszkaniowy Zarządu Miejskiego, Urząd Bezpieczeństwa, władze kolejowe i milicja Obywatelska, ale władzom miejskim brakowało rozeznania co do ilości mieszkań, ich stanu, ilości osadników i przebywającej jeszcze w mieście ludności niemieckiej. Dodatkowego zamętu całej sytuacji dodała również postawa samych osadników, gdyż pewna część z nich przybywała do Wrocławia z nadzieją, że otrzymają mieszkanie większe lub bardziej komfortowe od tych, które zostawiali np. w centralnej Polsce. Często zdarzało się, że przydzielone polskiej rodzinie mieszkanie stało puste, gdyż nowym właścicielom nie odpowiadało z powodu braku mebli czy uszkodzeń wymagających remontu.  Sytuacje takie zdarzały się jednak w pierwszym okresie zasiedlania miasta, kiedy w ilość wolnych mieszkań pozwalała na takie zachowanie. Sytuacja z czasem ulegała zmianie, bo przybywało osadników, a ubywało pustych mieszkań. Od 1947 roku panowało przekonanie, że znalezienie zakwaterowania w budynku w przyzwoitym stanie  sprawia już wielkie trudności. Problem ten dotyczył jednak centrum Wrocławia, bo na peryferiach stały jeszcze puste domy. Brakowało tam chętnych, gdyż dotarcie to centrum trwało około 3 godzin (nie funkcjonowała komunikacja miejska), oraz osadnicy woleli mieszkać w większych skupiskach rodaków. Z tego powodu jeszcze w 1948 roku w Biskupinie (wschodnia dzielnica Wrocławia) łatwo można było odnaleźć wolne mieszkania.

Warto również zwrócić uwagę na sposób przydzielania mieszkań osadnikom, gdyż od samego początku wywoływał on wiele kontrowersji. Pierwszą przyczyną nieporozumień była liczba instytucji zajmujących się tą sprawą. Brak rozgraniczenia kompetencji musiało wywołać zamieszanie. Ponadto urzędnikom zarzucano m.in. samowolę, łapówkarstwo, bezprawne eksmisje z przyznanych już mieszkań. Często zdarzało się również, że ten sam lokal przydzielano kilku rodzinom, co tylko pogarszało chaos mieszkaniowy. Pod koniec 1946 roku władze miejskie ustaliły zasady, którymi miano się kierować przydzielając mieszkania: pracującej samotnej osobie należał się 1 pokój, pracującemu małżeństwu dwa pokoje, na dwoje dzieci przypadało jedno pomieszczenie. Jednak już w 1947 roku nowa norma przewidywała 16 m2 na osobę, co dla posiadaczy większych mieszkań oznaczało dokwaterowanie sublokatorów.

Od czasu kiedy rodziny osadników zaczęły wprowadzać się do poniemieckich mieszkań, jasnym stało się, że nie wszyscy traktowali swój pobyt poważnie, a część spośród osiedleńców zachowywała się w sposób bardzo nieodpowiedzialny. Zdarzało się, że świadomie nie wykonywano żadnych remontów, jak choćby uszczelnienia przeciekających dachów z nadzieją, że na skutek zalania otrzymają inne lepsze mieszkanie. W skrajnych przypadkach dochodziło do celowych dewastacji.

Praca

            Aby móc rozpocząć życie na przyzwoitym poziomie należało szukać pracy. Zatrudnienie ułatwiało wynajęcie mieszkania, zdobycie kartek żywnościowych, dostęp do opieki medycznej itp. Ziemie przyłączone do Polski były obszarem dobrze rozwiniętym pod każdym względem, szczególnie zaś w dziedzinach górnictwa i przemysłu. Dlatego też w tych gałęziach gospodarki pracy mogło szukać wielu nowych mieszkańców Wrocławia. W połowie 1939 roku, na późniejszych „ziemiach odzyskanych”, zatrudnionych było około 1,175 mln osób w ponad 180 tysiącach zakładów przemysłowych i rzemieślniczych. W samym Wrocławiu funkcjonowało prawie 15 tysięcy zakładów zatrudniających 110 tysięcy osób. Dla porównania w całej Polsce w 1936 roku poza rolnictwem pracowało 2,8 mln osób ( 217 tysięcy zakładów przemysłowych i rzemieślniczych). Sytuacja po wojnie wyglądała oczywiście inaczej, wiele miejsc pracy zostało zrównanych z ziemią, dane te jednak pokazują wyraźnie, że przyłączone obszary stały na wysokim poziomie cywilizacyjnym. Dlatego też zaraz po zakończeniu wojny, na całym obszarze „ziem odzyskanych” wystąpiło zapotrzebowanie na wykfalifikowanych pracowników. W sierpniu 1945 roku we Wrocławiu w 50 przedsiębiorstwach zatrudnionych było w sumie zaledwie 824 pracowników, co stanowiło 6% kadry tych zakładów przed wojną. W samym tylko przemyśle metalowym, kluczowym dla miasta, brakowało 9092 robotników. W zakładach podległych Ministerstwu Przemysłu w lecie 1945 roku prace mogło podjąć około 18 tysięcy osób. Do liczby tej należy dodać miejsca pracy w sektorach takich jak budownictwo, rzemiosło, handel, kolej, oraz elektrowniach, gazowniach, wodociągach i wielu innych. Nie oznacza to, że nie istniało bezrobocie, jednak dotyczyło najczęściej osób wolących korzystać z pomocy socjalnej lub datków. W sierpni 1947 roku Wrocław zamieszkiwało ponad 3 tysiące tzw. „niebieskich ptaków”. Zarząd Miasta próbując przeciwdziałać zjawisku ograniczał pomoc socjalną dla osób regularnie korzystających z działalności Wydziału Opieki Socjalnej. Część faktycznych bezrobotnych nie mogło znaleźć pracy z kilku powodów. Wśród pracodawców zdarzało się, iż chcąc wykorzystać wydajniejszych i tańszych pracowników niemieckich, „oferowali” pracę Polakom na bardzo niekorzystnych warunkach, zmniejszając tym samym liczbę miejsc pracy dla nowych osadników. Również na skutek (najczęściej nieuzasadnionych) redukcji etatów w wielu zakładach  rosła liczba bezrobotnych. Zwalnianie osób (nieraz wykfalifikowanych) pod pretekstem ekonomicznym, a w rzeczywistości ze względów politycznych stało się popularnym zjawiskiem. Sytuację „niepokornych” ratowały szeregi niewielkich zakładów, których we Wrocławiu nie brakowało. Dlatego też stopa bezrobocia w 1946 roku utrzymywała się na poziomie 3,4%, a w 1947 roku 2,5% w stosunku go ogółu zatrudnionych. Jednak cechą charakterystyczną wrocławskiego rynku pracy, jak i całego Dolnego Śląska, było wyraźne rozróżnienie w ilości miejsc pracy dla mężczyzn i kobiet. Dla tych pierwszych, zarówno wykfalifikowanych jak i bez konkretnych umiejętności mówić można o przeroście podaży nad popytem, ponieważ na jednego mężczyznę przypadało średnio 1,2-1,3 miejsca pracy. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja kobiet, gdyż w roku 1948 na jedną kobietę poszukującą pracy przypadało 0.77 stanowiska. Władzę próbowały zmieniać tą sytuację m.in. przez dotację zakładów, w których mogły pracować kobiety.

Na podstawie przytoczonych danych można stwierdzić, że w latach 1945-1948 nie występowały większe problemy ze znalezieniem zatrudnienia we Wrocławiu. Każdy kto chciał, mógł pracować. Mimo niszczących działań wojennych ocalało wystarczająco dużo zakładów i miejsc pracy, by miasto mogło odżyć. Możliwość zatrudnienia z pewnością miała wpływ na poprawę wizerunku miasta, zachęcała nowych przybyszów do osiedlenia się na stałe w śląskiej stolicy.


 

 

Dzisiaj stronę odwiedziło już 3 odwiedzający (4 wejścia) tutaj!


Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja